Praca inspektora jakości jest wymagająca i wymaga ciągłej uwagi, koncentracji oraz dużego zaangażowania. Bardzo dużo inspekcyjnych procedur jest umownych, nie jest tak, że są spisane - standardową praktyką jest przekazywanie ich sobie nawzajem pomiędzy pracownikami. Zmiany w nich są bardzo częste, ciągle jest coś nowego. Skutkuje to przytłaczającą ilością wiedzy do zapamiętania i przyswojenia, szczególnie dla nowych. Zdarza się, że krytyczne części dla silników odrzutowych przechodzą inspekcje na zasadzie u0022no tak już po prostu robimyu0022 - są rzeczy, których nie da się wytłumaczyć. Dokumenty, na podstawie których się pracuje -często niejasne i napisane trudnym do zrozumienia angielskim. nJest masa pracy, do której po prostu brakuje ludzi. Nadrabiane jest to na nadgodzinach, po całej zmianie szkolenia stanowiskowego nowych pracowników. Nierzadko szkoli się dwóch uczniów na raz, 40h w tygodniu, za co nie ma złamanego grosza. Do wszystkiego dochodzi nierówne traktowanie pracowników pomiędzy działami oraz stawka niewiele większa (biorąc pod uwagę odpowiedzialność) od tej lidlowskiej. Dyrekcja/kierownictwo średnio co 2 tygodnie wymyśla nowe, durne zasady - dzisiaj chociażby, zakaz słuchania muzyki na terenie całego zakładu.nZdecydowaną większość nadal trzyma w zakładzie umowa lojalnościowa i grudniowy bonus. nNa plus - współpracownicy i atmosfera między nimi, kilka benefitów, na hali jest czysto, dofinansowanie do posiłków, mozna złapać fajne doświadczenie.nOsobiście - poszukałbym czegoś innego - płaca nieadekwatna do tego, co jest wymagane.
Dodaj opinię